środa, 13 marca 2013

Pocztówki z podróży - St. Magdalener Klassisch i Lagrein

Mój tato, zapalony narciarz, dwa-trzy razy w roku jedzie w góry i tam przez tydzień zapamiętale wjeżdża i zjeżdża, codziennie, niezależnie od pogody. Z takiego wypadu przywozi często jakiś drobiazg dla mnie i dla brata. Ostatnimi czasy najczęściej jest to butelka alkoholu od lokalnego producenta. Czasem są to wina zrobione z winogron hodowanych na całym świecie, kiedy indziej uprawianych tylko w danym regionie. Szczególnie cieszę się z win z lokalnych szczepów - jest to zawsze okazja, żeby swoje winne horyzonty lekko poszerzyć. Tak było i tym razem.

Obie butelki - St. Magdalener Klassisch i Lagrein - pochodzą od tego samego producenta, St. Pauls. Jest to duża winiarnia powstała ponad sto lat temu jako zrzeszenie lokalnych winiarzy. Wina które otrzymałem nie należą do najwyższych linii tego producenta. Co więcej - nie znalazłem ich nawet na stronie internetowej. Niemniej jednak mam nadzieję, że chociaż w części oddają charakterystykę regionu.

Na pierwszy ogień poszła butelka St. Magdalener Klassisch St. Pauls 2011. Jest to wino o delikatnej, bladej, prześwitującej czerwonej barwie. Dominują proste aromaty owocowe - są porzeczki, są jagody i może trochę wiśni. Odrobinę zbyt mocno wyczuwalny alkohol, w szczególności drugiego dnia. W ustach, podobnie jak w nosie, dużo ciemnych owoców. Ponadto lekka cierpkość i przyjemna kwasowość. Nie jest to może wino do dłuższej kontemplacji, ale pite jako towarzystwo smażonej wieprzowiny nie wypadło źle. Myślę, że bardziej schłodzone fajnie piłoby się je podczas upałów - na ochłodę. Lubię takie pocztówki z podróży!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz