niedziela, 18 listopada 2012

Trzeci weekend listopada, czyli spotkanie z beaujolais nouveau 2012


come4news.com
Kończy się właśnie czterodniowe święto, zgotowane na powitanie pierwszego francuskiego wina z bieżącego rocznika, czyli beaujolais nouveau. W tym roku i ja chciałem spróbować tego młodego napoju, tym bardziej, że wywołuje on tyle kontrowersji. By poczuć atmosferę tego dnia, na trzeci czwartek listopada zarezerwowałem stolik we wrocławskim winebarze.

Gdy wieczorem pojawiliśmy się na miejscu, okazało się niestety, że młode wino - owszem - jest dostępne, ale żadnej większej imprezy w związku z jego pojawieniem się nie ma. Zamówiliśmy więc po kieliszku Beaujolais Nouveau Oh la la (pisał o nim tutaj Tomasz Prange-Barczyński) licząc na sympatyczny koniec zimnego i mglistego dnia.

Nie zawiedliśmy się. Otrzymaliśmy wino bardzo przyjemne, lekkie, pachnące truskawkami, bananami, landrynkami i przyprawami, których nie umieliśmy do końca zidentyfikować. Jego kolor przypominał bardziej wina różowe aniżeli czerwone – pięknie lśnił nawet w mocno przyćmionym świetle knajpki. W smaku niezbyt kwasowe, jakby rozwodnione, beaujolais okazało się winem prostym, które, podane do lekkiej zupy, smakowało dobrze. Myślę że i solo sprawdziłoby się znakomicie – nie jako wino wysokich lotów, bardzo rozbudowane aromatycznie czy smakowo, ale przecież nie tego się spodziewaliśmy, siadając do stolika.

Wszystkim, którzy chcą poczytać więcej na temat historii beaujolais noveau polecam artykuły Łukasza Fika - Inne, nie znaczy gorsze oraz Sławomira Chrzczonowicza - 10 rzeczy o Beaujolais.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz