Pomimo sąsiedztwa z Czechami, wina z tego kraju nie należą w Polsce do najpopularniejszych i najbardziej dostępnych. O ile butelki z Francji, Hiszpanii, Włoch, Niemiec, Węgier czy Nowego Świata znajdziemy właściwie w każdym sklepie z winem, tak o szerszy wybór czeskich trudno nawet w punktach specjalistycznych. Między innymi dlatego dotychczas miałem okazję próbować jedynie dwóch win od producenta Vinařství Zaječí - Veltlínské Zelené i Müller-Thurgau. Były one swego czasu dostępne w supermarketach Tesco w przystępnej cenie i z tego co sobie przypominam niespecjalnie przypadły mi do gustu.
Moja druga połówka przywiozła z weekendowego wypadu do Ołomuńca trzecią połówkę - półlitrowe Bunža Rulandské modré 2005, czyli pinot noir morawskiego pochodzenia. Jak czytamy na stronach Klubu Wina, szczep ten najprawdopodobniej został sprowadzony w XIV wieku z Burgundii przez Karola IV. Swego czasu odmiana ta stanowiła 50% czerwonych winogron, dzisiaj jednak ustąpiła trochę miejsca innym szczepom, chociaż ciągle jest jedną z chętniej uprawianych. Na Morawach najlepsze efekty daje w podregionach wielkopawlowickim i Slovácko, skąd pochodzi Bunža Rulandské modré 2005. Kontretykieta informuje, że producentem jest Bunža z miasta Bzenec.
Jest to stosunkowo stare wino, więc obawiam się, że czekało zbyt długo na otwarcie. Jego aromat jest niezbyt bogaty, dominują zapachy owoców, szczególnie śliwek, jagód czy porzeczek. Ma bardzo jasną, lekko wyblakłą, a na brzegach wręcz karmelową barwę. Próbowane niedługo po otwarciu w towarzystwie makaronowych muszli nadziewanych warzywami w sosie pomidorowym wypadło bardzo dobrze - nieczęsto oglądaliśmy dotąd ten charakterystyczny kolor dojrzałego wina; niestety, później jakby zwietrzało i nabrało bardzo nieprzyjemnego smaku, przypominającego stare cukierki z wiśnią w likierze.
Najciekawsze w tej butelce jest to, że gdy nalewałem przed chwilą ostatnią lampkę, okazało się, że oprócz wina do kieliszka trafiło ok. pół łyżeczki cukru, który wtrącił się na dnie butelki. Nie wiem jaka jest tego przyczyna - czy to błędy produkcji, czy czas zrobił swoje. Dlatego jeśli ktoś z Was odwiedzających wie, co się stało - proszę o jakąś pointę tego czeskiego filmu...
To nie jest cukier (cukier by się rozpuścił) tylko kwas winny http://czaswina.pl/artykul/kwas-winny
OdpowiedzUsuńDzięki Marcinie za sugestię.
OdpowiedzUsuń